#006 RECENZJA - 100% PURE FILTR 30SPF OIL FREE

By | marca 23, 2018 2 Komentarze
Dziś przychodzę do was z testem, na który większość z was czekała. Nie będę się tu zbytnio rozwodzić na temat działania, różnic itp wśród filtrów SPF, być może utworzę taki post bliżej lata, gdy będę czegoś wnikliwie szukała do ciała :)


i
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła jakiejkolwiek przydanej ściągi ;) Poniżej rozpisałam dla was nazwy INCI z niestabilnymi, przenikającymi lub bezpiecznymi filtrami. Enjoy!

BEZPIECZNE FILTRY:

  • Octocrylene (chroni w UVB, w małym zakresie UVA)
  • Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (zwany również jako Tinosorb M) [chroni w UVA]
  • Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine (zwany również jako Tinosorb S) [chroni przed UVA]
  • Ethylhexyl Triazone (chroni w UVB, w małym zakresie UVA)
  • Ethylhexyl Salicylate (chroni w UVB, w małym zakresie UVA)
  • Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate (zwany również jako Uvinul A Plus) [chroni w UVA]
  • Diethylhexyl Butamido Triazone (zwany równiez jako Uvasorb HEB) [chroni w UVB i UVA]
  • Drometrizole Trisiloxane (zwany również jako Mexoryl XL) [chroni w UVA]
  • Terephthalylidene Dicamphor Sulfonic Acid (zwany również jako Mexoryl SX) [chroni w UVA]
  • Disodium Phenyl Dibenzimidazole Tetrasulfonate (zwany również jako Neo Heliopan AP) [chroni w UVA]
NIESTABILNE I PRZENIKAJĄCE FILTRY:
  • Ethylhexyl Methoxycinnamate (zwany również jako Octyl Methoxycinnamate)
  • Benzophenone-3 (zwany również jako Uvinul M40, Oxybenzone)
  • Benzophenone-4 (zwany również jako Uvinul Ms40)
  • 4-Methylbenzylidene Camphor
  • Octyl Dimethyl PABA
  • Homosalate

Zajmijmy się teraz dość kontrowersyjnym filtrem SPF:
  • Butyl Methoxydibenzoylmethane (Parsol 1789, Avobenzone) -  mówiąc wprost, gdy występuje samodzielnie jest on klasyfikowany do filtrów niestablinych, chroni „w szerokim zakresie” przed promieniowaniem UVA. Jednak w połączeniu z innymi filtrami jest skuteczny.

SKŁAD:


  • Aloe Barbadensis Leaf Juice[1] 
  • Vegetable Glycerin 
  • Camellia Sinensis (Green Tea Powder) Extract[1] 
  • Tocopherol (Vitamin E) 
  • Fucus Vesiculosus Extract 
  • Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf 
  • Eucalyptus Globulus (Eucalyptus) 
  • Euphorbia Cerifera Cera (Candelilla Wax) 
  • Origanum Vulgare 
  • Hydrastis Canadensis (Goldenseal) 
  • Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) 
  • Lonicera Caprifolium (Japanese Honeysuckle) 
  • Grain Alcohol 
  • Titanium Dioxide 6% 
  • Zinc Oxide 6%

    1. z kontrolowanych upraw ekologicznych

    i
    MOJA OPINIA:

    Dla przypomnienia - moja cera jest bardzo kapryśna - wrażliwa, naczynkowa, mieszana i skłonna do zapychania. W doborze naturalnego kremu SPF (do twarzy), mam ostro pod górkę. Większość kremów dostępnych na rynku (z powodu swojej tłustej formuły) powoduje u mnie - bielenie twarzy oraz ważenie się podkładu, co nie wygląda zbyt efektownie. Niestety z uwagi moją miłość do kwasów, czy retinoli, nie jestem w stanie z nich zrezygnować w swojej codziennej pielęgnacji. Przez kilka miesięcy szukałam złotego środka by wilk był syty i owca cała. I myślę, że po wielu spfowych rozczarowaniach w końcu mi się to udało.

    Blogosfera nie grzeszy w recenzjach odnośnie marki 100% Pure, a uważam, że to wielki błąd, ponieważ mimo sporej ceny ich produkty są naprawdę warte uwagi.
    Jeśli miałabym zrecenzować krem oil free, to muszę szczerze przyznać, iż jestem pod ogromnym wrażeniem. Przy pierwszej aplikacji się trochę przeraziłam, ze względu na przesadne bielenie twarzy, jakie zafundował mi krem zaraz po nałożeniu. Na szczęście z minuty na minutę, filtr się coraz lepiej wchłaniał, a moja skóra wracała do swojego poprzedniego kolorytu. Wielki plus dla producenta za informację na temat - procentowej zawartości tlenku cynku (chroniącego naszą skórę przed działaniem UVA), zwłaszcza, że aby nasz krem był skuteczny powinien zawierać go minimum 5%.
    Krem jest bardzo rzadki i lejący. Co do zapachu jest on raczej typowo 'filrtowy', czyli niezbyt przyjemny dla naszego powonienia; na szczęście dość szybko się ulatnia. Jednak co najważniejsze - jest niesamowicie, wręcz ogromnie matowy. Nigdy w życiu nie miałam do czynienia z takową formułą, jestem wręcz skłonna powiedzieć, że wszystkie inne matujące kremy, bazy (nawet te profesjonalne) nie umywają się do tego kremu z spf. Z tego też względu - 100% Pure zdecydowanie NIE polecam dla osób z cerą suchą, lub mieszaną w kierunku suchej. Ja sama nie jestem w stanie go aplikować na swoją skórę pod oczami, czy szyję, ze względu na zbyt toporną, wysuszającą formułę. Osoby zmagające się z cerą tłustą, bądź mieszaną w kierunku tłustej będą wniebowzięte. Ten krem zadziała jak wasza ulubiona a'la 'matująca baza spf'. Zero ciastkowania się podkładu, świecenia się skóry itp. Jedyne czego żałuje, to, że odkryłam ten produkt tak późno, być może pomogłoby mi to zaoszczędzić sporo pieniędzy i nerwów ;)




    Standardowo filtr 100% PURE został wycofany z polskich sklepów, i póki co możecie go upolować tylko i wyłącznie na ecco-verde w cenie ok. 146 zł.

    OGŁOSZENIE PARAFIALNE:
    Jeśli podoba was się w jaki sposób prowadzę swojego bloga - zachęcam was również do zalajkowania mojego funpage na FaceBook'u, nie będę ukrywać, że bardzo mi to pomoże i usprawni moją dalszą pracę na blogu.

    Wasza Naczynkowa

    2 komentarze:

    1. przekonałaś mnie, spróbuje tego filtru :)
      PS. piękne zdjęcia :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Poczekaj na dalsze recenzje. Będziesz zadbanym bankrutem <3

        Usuń